Przedstawiana w tym zestawieniu platforma streamingowa kojarzy się raczej z kontrowersyjnymi tytułami nieraz emanującymi przemocą i seksem. W mniejszym stopniu kojarzą się z nią seriale czy filmy religijne. Netflix ma jednak w swojej ofercie także tytuły tego typu. Tym samym prezentujemy starannie wyselekcjonowane tytuły. Przekonaj się, które z nich warto zobaczyć i które zapewnią ci najciekawsze filmowe wrażenia. Podkreślamy – w prezentowanym tu przeglądzie religię traktujemy w sposób dość szeroki.

Sprawa Chrystusa, czyli „Zmartwychwstały” (2016)

Film religijny Netflixa wyreżyserowany przez Kevina Reynoldsa. Tego samego, który maczał palce przy słynnych hollywoodzkich hitach takich jak „Robin Hood: Książę złodziei” czy „Wodny świat”. W tej produkcji także nie zabrakło rozmachu typowego dla wielkich amerykańskich hitów. To opowieść o pewnym legioniście, który na polecenie Poncjusza Piłata ma zbadać okoliczności zniknięcia ciała Jezusa z Nazaretu z grobu ukrzyżowanego niedługo po jego pochówku. Rówieśnik Chrystusa wyrusza na poszukiwania, by ostatecznie zainteresować się nieznaną dlań rzeczywistością.

Dlaczego warto go obejrzeć?

Siłą filmu jest postać protagonisty, Claviusa zagranego przez Josepha Fiennesa (znanego choćby z filmu „Zakochany Szekspir”). Człowieka sprawiającego wrażenie na wskroś logicznego, na zimno podchodzącego do powierzonego mu zadania. Clavius to typ detektywa, który zbiera fakty i stara się rozwikłać zagadkę. Ale czy za jej rozwiązaniem nie kryje się coś niespodziewanego? Film Reynoldsa to nietypowe podejście do tematu zmartwychwstania, niejako z drugiej strony. Chwilami może nieco schematyczny, ale niejednokrotnie czarujący oryginalnym podejściem. Bez wątpienia jest to jedno z najciekawszych i eksperymentalnych ujęć biblijnego tematu, którym zajmowało się już wielu filmowców, począwszy od Martina Scorsese, a skończywszy na Melu Gibsonie.

„Siedem lat w Tybecie” (1997)

Nie do końca typowy film religijny. Netflix udostępnia w swojej bibliotece słynny tytuł spod ręki francuskiego reżysera Jean-Jacquesa Annauda, w którym główną rolę zagrał Brad Pitt. Wcielił się on w Heinricha Harrera, austriackiego himalaistę, który pod koniec lat trzydziestych podejmuje próbę zdobycia Nanga Parbat. Niestety w Himalajach zastaje go wybuch II wojny światowej w 1939 roku. Mężczyzna początkowo dostaje się do brytyjskiej niewoli, a następnie udaje mu się przedostać do Tybetu. Tam na swojej drodze napotyka m.in. młodego Dalaj Lamę.

Dlaczego warto obejrzeć „Siedem lat w Tybecie”?

Film z Bradem Pittem to obserwacja fascynującej duchowej podróży, którą odbywa bohater. Stykając się z religią buddyjską, uczy się spokoju i zmienia swoje patrzenie na świat. Mężczyzna wcześniej nastawiony na pokonywanie kolejnych wyzwań i nieustanny pęd egzystencji, przekonuje się, że życie może polegać na czymś innym. Udaje mu się ocalić siebie samego. Produkcja Annauda to przy tym nie tylko ciekawy protagonista, ale także zapierające dech w piersiach plenery.

„Dwóch papieży” (2019)

Film w reżyserii brazylijskiego reżysera Fernando Meirellesa powstał na podstawie sztuki autorstwa brytyjskiego dramaturga Anthony’ego McCartena. McCarten zaadaptował też własne dzieło na potrzeby kina, pisząc scenariusz filmu. Zarówno wersja teatralna jak i filmowa cierpią jednak na podobne bolączki, z których najważniejszą jest podejście do faktografii. „Dwóch papieży” to tytuł przedstawiany jako pełnoprawny dramat biograficzny. Tymczasem prezentowane tu wydarzenia to w ogromnej mierze fikcja. Ten film religijny Netflixa przedstawia historię spotkania papieża Benedykta XVI (granego przez Anthony’ego Hopkinsa) oraz argentyńskiego kardynała Jorge Bergoglio, przyszłego władcę stolicy piotrowej Franciszka (w tej roli Jonathan Pryce). Obydwaj panowie w papieskiej rezydencji oddają się rozmowom na temat Kościoła, wiary, własnego życia i istotnych politycznych problemów. A także modlitwie.

Czy warto obejrzeć?

Ich spotkanie to z jednej strony aktorskie popisy Hopkinsa i Pryce’a, a z drugiej rzecz z gruntu zmyślona. Nie jest to bowiem film dokumentalny ani nawet oparty na faktach, czy wierny tożsamości realnych zdarzeń. Do filmowego spotkania bowiem nigdy nie doszło, podobnie jak do ukazanych tu scen spowiedzi jednego papieża przed drugim czy wspólnego oglądania finału mistrzostw świata. To jednak mniejszy problem. Większym są liczne przekłamania dotyczące choćby omawianych w filmie spraw, nieraz krzywdzące dla postaci Benedykta XVI. Czy warto obejrzeć? Tak, ale głównie jako lekkostrawną nieco komediową fikcję, nie jako poważny dramat przeznaczony dla katolików.

„Błękitny cud” (2021)

Być może nie jest to wprost film religijny Netflixa, jednak bez wątpienia jest to tytuł, który prezentuje chrześcijańskie wartości. A czyni to z wykorzystaniem angażującej fabuły, przedstawiając ciekawych bohaterów i przede wszystkim ciepłą wciągającą historię. A jest to opowieść o wychowawcy z sierocińca, który wraz ze swymi podopiecznymi postanawia zrobić wszystko, by uratować placówkę. W tym celu bohaterowie łączą siły z pewnym marynarzem i próbują wygrać prestiżowy konkurs wędkarski.

Dlaczego warto obejrzeć ten film?

Film ten pokazuje, jak wielkie znaczenie w ludzkim życiu ma wspólnota z innymi ludźmi i opowiada o zżytej społeczności. Akcentuje także znaczenie pokory i wytrwałości w dążeniu do celu i wartości takich jak uczciwość i prawość. Nie brakuje tu także subtelnych nawiązań wskazujących na znaczenie wiary, choć oczywiście nie jest to żaden program ani dokument o świętych. Ogółem jest to jednak przede wszystkim ciepły i mądry tytuł z gatunku kina obyczajowego. A na ekranie bardzo dobrzy, choć może nie niezwykle popularni aktorzy. W tym między innymi Dennis Quaid czy znany z roli Tuco w „Breaking Bad” Raymond Cruz. Ciekawy film dla całej rodziny z serwisu Netflix. Warto sprawdzić.

Filmy religijne Netflixa – podsumowanie

Wiesz już, które filmy religijne Netflixa warto obejrzeć. Jak widzisz, przedstawione tu zestawienie nie zawiera wielu tytułów. Powód jest prosty – religia nie stanowi dla amerykańskiej platformy streamingowej interesującego i tym samym potencjalnie dochodowego tematu. Tym niemniej nawet i na takiej kinematograficznej pustyni można znaleźć filmy godne obejrzenia. Takie właśnie są te, które zaprezentowaliśmy. 

Archiwum: marzec 2024