Slapstick to jeden z podgatunków filmowych o wyjątkowo długiej kinowej tradycji. Jest to w swej istocie podgatunek komedii. Można przy tym rzec, że komedia slapstickowa jest niemal równie stara jak samo kino. 

Czym się charakteryzuje? Najprościej można wytłumaczyć specyfikę tego stylu stwierdzeniem, że blisko mu w swej istocie do kreskówkowości. Postaci występujące w tego typu komediach są nietypowe, odrealnione, nierzadko groteskowe, często zachowujące się po błazeńsku. Ich przygody to z zasady serie niefortunnych i fantastycznych zdarzeń. Występuje tu humor sytuacyjny, ale także taki oparty na absurdzie i aktywnie korzystający z przemocy, choć nie nader brutalnej. Nadrzędną dominantą kompozycyjną jest tu przerysowanie. Jakie są koronne przykłady realizacji gatunku?

Slapstick – protoplaści gatunku

Za autora pierwszej komedii slapstickowej uznaje się Amerykanina Macka Sennetta. W 1912 roku stworzył film „Cohen na Coney Island”, który jako pierwszy pokazywał chwyty i rozwiązania dziś określane jako slapstickowe. W kolejnych dwóch dekadach ze slapsticku korzystało wielu twórców kina niemego. Jedno nazwisko wybijało się jednak szczególnie. Był to rzecz jasna Charlie Chaplin. Słynny mim czarował widzów swoją ekranową nieporadnością i niecodziennymi przygodami w takich filmach jak „Brzdąc”, „Gorączka złota”, czy „Dyktator”. Bez wątpienia można go uznać za ojca filmowego slapsticku.

Rozwój komedii slapstickowej i jej najlepsze realizacje

Kolejne dekady to choćby słynny duet Flip i Flap, brytyjski komik Benny Hill czy seria filmów „Różowa Pantera” z Peterem Sellersem w roli głównej. Artyści wykorzystywali tam slapstick jako naczelny chwyt niosący humor. Jednak choć omawiany tu termin z zasady jest łączony z kinem sprzed dekad, zwłaszcza z Chaplinem, nie oznacza to wcale, że po odejściu wielkiego mima zniknął. Wręcz przeciwnie! Być może nawet nie zdajesz sobie sprawy, że niektóre z twoich ulubionych komedii żywcem czerpią ze slapsticku. Właśnie bardziej współczesne filmy polecamy w naszym zestawieniu. Oto one!

„Czy leci z nami pilot?” (1980)

Kultowa komedia Jima Abrahamsa oraz braci Davida i Jerry’ego Zuckerów to prawdziwy klasyk filmowej parodii. W tym przypadku parodii kina katastroficznego. Gdy załoga pewnego samolotu zmaga się z zatruciem żołądkowym, pilot czujący lęk przed lataniem musi przejąć stery. Tak pokrótce wygląda fabuła, ale w istocie nie o nią tu chodzi, lecz o ciąg absurdalnych scen i bohaterów, którzy są niczym żywcem wyjęci z krzywego zwierciadła. Mimo że ma czterdzieści lat, bawi równie mocno i dziś.

„Naga broń” (1988)

„Czy leci z nami pilot?” po raz pierwszy pokazał światu inną stronę Leslie Nielsena, który wcześniej był kojarzony z poważnymi dramatycznymi rolami. „Naga broń” wyreżyserowana przez Davida Zuckera uczyniła z aktora prawdziwą gwiazdę komedii. Publiczność zakochała się we Franku Drebinie, nieporadnym policjancie, który próbuje odgadnąć istotę spisku na życie królowej. Humor opiera się tu często na słownych skojarzeniach, nieporozumieniach i, co tu kryć, niewybrednych dowcipach. Jednak jest to slapstick w czystej postaci.

„Ace Ventura: Psi detektyw” (1994)

Teraz pora na inną współczesną gwiazdę slapsticku, czyli Jima Carreya, dla którego jedną z kilku trampolin do wielkiej kariery był właśnie ten film. Rola szalonego i błyskotliwego detektywa, który szuka pewnego delfina, otworzyła mu drzwi do kolejnych propozycji. Film o Venturze to produkcja, w której można znaleźć bijatyki, dzikie zwierzęta, śpiewanie tyłkiem, a nawet potyczkę z gigantyczną rybą. Beczka śmiechu i idealna lekka komedia na wieczór.

„Głupi i głupszy” (1994)

Kolejny film z Carreyem i to z tego samego roku! Na ekranie partnerował mu Jeff Daniels, a obaj wcielili się w parę niegramotnych jegomości, którzy wyruszają w wielką podróż po Stanach Zjednoczonych, by spróbować odmienić swoje życie. Nieraz śmiech wynika z upadków i kuksańców, ale przede wszystkim z niskiego poziomu intelektu obu głównych postaci i zestawienia ich z normalnymi ludźmi i normalnymi sytuacjami. Czy film jest głupi? Tak. Czy jest zabawny? Jak najbardziej!

„W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju!” (1989)

Seria „W krzywym zwierciadle” to kilka pamiętnych filmów z Chevy Chase’em, w tym choćby „Europejskie wakacje”. Jednak tu prezentujemy tytuł, do którego niejeden widz powraca rokrocznie w okresie świąt. Film z jednej strony stanowi prztyczek w nos wymierzony przesłodzonym bożonarodzeniowym produkcjom. Prezentuje perypetie nietypowej rodzinki Griswoldów, ścinanie gigantycznej choinki w lesie, spalony świąteczny obiad, arcyzabawną batalię z lampkami choinkowymi i wiele innych sytuacji, gdy, wszystko zanurzone jest w chaosie. Z drugiej strony, w ostatecznym rozrachunku, to pozytywny, rodzinny film i wspaniały przyprószony śniegiem slapstick.

„Kosmiczne jaja” (1987)

Na tej liście nie mogło zabraknąć Mela Brooksa, twórcy tak znakomitych filmowych parodii jak „Płonące siodła”, „Producenci” czy „Młody Frankenstein”. Nasz wybór padł jednak na tę niezapomnianą zgrywę z kultowych „Gwiezdnych Wojen”. John Candy jako wielki pies imitujący Chewbaccę, niziutki Rick Moranis jako parodia Dartha Vadera i żarty z setki filmowych schematów. Świetny slapstickowy humor aktywnie i kreatywnie korzystający z absurdu. Niech za przykład posłuży tylko jedna scena, gdy antagonista wydaje swym ludziom rozkaz: „Przeczesać pustynię!”. Ci zaś chwytają za wielkie grzebienie i ruszają do przeczesywania piasku.

Slapstick – podsumowanie

Filmowy slapstick to ważna część kinowej tradycji, która wbrew pozorom nie umarła wraz z Chaplinem, co udowadniają przytoczone wyżej tytuły. Niestety, po naszej liście widać, że w XXI wieku przeżywa pewien regres. Brak świeżych pomysłów, a nawet i aktorów, którzy byliby w stanie bawić widownię tak jak kiedyś Leslie Nielsen czy Chevy Chase. Ale kto wie, może jeszcze kiedyś doczekamy się renesansu tego stylu?

Archiwum: styczeń 2024