Mało rzeczy tak przyciąga widownię do kina, jak dobrze napisany romans. Co jest przyjemniejszego niż rodzące się głębokie uczucie? Można je ukazać w sposób poważny i emocjonalny, tworząc rzewny melodramat, ale można też podejść do sprawy z przymrużeniem oka. Wtedy widz otrzymuje komedię romantyczną, w której żarty ważą tyle samo, co kreowanie filmowego romansu.

Komedia romantyczna – zróżnicowany gatunek

Nieraz zdarza się, że komedie romantyczne koncentrują się nie tylko na samych miłosnych wojażach bohaterów, ale ich scenariusze przewidują nietypowe rozwiązania fabularne, sytuacyjny humor czy bardziej ogólne refleksje. W poniższym rankingu znajdziesz klasyki podobne do „Kiedy Harry poznał Sally”, ale także tytuły nieco mniej znane, zarówno starsze jak i bardziej współczesne

„Garsoniera” (1960)

Jack Lemmon i Shirley MacLaine wspólnie wystąpili w obsypanym nagrodami filmie Billy’ego Wildera. Główny bohater to mężczyzna pracujący na stanowisku średniego szczebla w wielkiej firmie. Baxter, licząc na awans, użycza swym przełożonym klucza do swojego mieszkania. To staje się miejscem schadzek. Wszystko idzie gładko, jednak do czasu. Sprawy się komplikują, gdy w życiu mężczyzny pojawia się kobieta, która nie jest mu obojętna.

Produkcja to pełne uroku stare kino. Film nagrodzony Oscarami za scenariusz, reżyserię i dla najlepszego obrazu roku przeszło sześćdziesiąt lat temu. Jest to jednak ten typ kina, który dzięki znakomitym dialogom i umiejętnie poprowadzonej intrydze nie traci na jakości mimo upływu dekad, a duet Lemmon-MacLaine wzrusza i bawi do łez. Jeżeli szukasz dobrej komedii romantycznej na wieczór, nie krępuj się i sięgnij po klasykę!

„Annie Hall” (1977)

Kolejny gatunkowy film, który pokazał, że komedie romantyczne mogą być artystycznymi sukcesami. „Annie Hall” zdobyła aż cztery Oscary, w tym dla najlepszego filmu, za reżyserię i scenariusz (oba zdobył Woody Allen) oraz dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Ta ostatnia nagroda powędrowała do Diane Keaton, która stworzyła tu kreację tytułowej bohaterki – uroczej i ekscentrycznej nowojorskiej piosenkarki.

Allen w swoim własnym filmie nie po raz pierwszy i nie ostatni w swojej karierze wcielił się w introwertycznego znerwicowanego inteligenta, a zarazem komika robiącego karierę na Manhattanie. „Annie Hall” to nie tylko błyskotliwie napisana komedia romantyczna, ale także film, który przedstawił amerykańskiemu kinu szereg nowych humorystycznych pomysłów. Na czele z przebijaniem czwartej ściany, co stało się firmowym zagraniem Allena. Film jest po trosze romantyczny, po trosze abstrakcyjny, ale także nieco intelektualny.

„O północy w Paryżu” (2011)

Ponownie proponujemy dzieło Woody’ego Allena. Perypetie pewnego Amerykanina (Owen Wilson), który podczas podróży do Paryża odkrywa sposób na podróżowanie w czasie. Przenosi się do miasta sprzed dekad i spotyka na swej drodze galerię wybitnych postaci. Znajdują się wśród nich m.in. Salvador Dali, F. Scott Fitzgerald czy Ernest Hemingway.

Komedia romantyczna, w której romantyzm płynie niekoniecznie z wątku romansowego, ale raczej ze spojrzenia na dawne czasy. I z refleksji nad tym, czy aby prawdą jest powszechne mniemanie, że przeszłość jawi się jako ciekawsza, lepsza i bardziej oświecona od teraźniejszości. Urokliwy film odznaczający się zgrabnym i oryginalnym scenariuszem (który doczekał się Oscara). Znakomita propozycja na wieczór, jeżeli poszukujesz kina lekkiego w odbiorze, ale jednocześnie oryginalnego i ambitnego.

„Pretty Woman” (1990)

Ponadczasowa adaptacja klasycznej bajki o kopciuszku. Tu w roli kopciuszka panna lekkich obyczajów i zawodowa dama do towarzystwa zagrana kapitalnie przez Julię Roberts. Zaś w roli księcia występuje wzięty biznesmen (w tej roli Richard Gere). Film Garry’ego Marshalla opiera się na zderzeniu dwóch zgoła odmiennych osobowości. Edward to pewny siebie, stateczny mężczyzna. Vivian, którą spotyka na swej drodze i oferuje jej kilka tysięcy dolarów, by towarzyszyła mu w podróży służbowej, to dziewczyna szalona, nieco roztrzepana i przebojowa. Między obojgiem rzecz jasna rodzi się uczucie, wbrew wszelkim przeciwnościom.

Lekka i zabawna komedia romantyczna, która jednak dzięki wspaniale opowiedzianej historii i znakomitym rolom głównych aktorów nie wydaje się ani infantylna, ani przesłodzona. Film, który dziś można zaliczyć do klasyków gatunku i do którego warto powracać. Perypetie bohaterki Julii Roberts potrafią rozbawić nawet po latach.

„Dzień świstaka” (1993)

Bill Murray wciela się w wyjątkowo zgorzkniałego i zgryźliwego prezentera pogody, który zostaje uwięziony w pętli czasu w pewnym małym miasteczku. W tytułowy dzień na początku lutego. Motyw owej pętli został tu poprowadzony w tak wyśmienity sposób, że po dziś dzień wiele tytułów wykorzystujących ów pomysł jest określanych mianem „Dnia świstaka” w tej czy innej formie.

Nade wszystko jednak jest to tytuł, w którym każda scena przynosi świeży i ciekawy pomysł. Każdy moment niesie ze sobą śmiech. Ale nie tylko.

Film Harolda Ramisa to także opowieść z morałem mówiąca o tym, co jest prawdziwie ważne w życiu i że aby być naprawdę szczęśliwym, nie warto być egoistą. Nie brakuje tu też romansu, w którym oprócz głównego bohatera bierze udział jego koleżanka z pracy grana przez Andie MacDowell. Kolejny nieśmiertelny klasyk gatunku.

„Czego pragną kobiety” (2000)

Główny bohater tego tytułu, kobieciarz i pracownik agencji reklamowej grany przez Mela Gibsona, nieoczekiwanie otrzymuje od losu nietypowy dar. W wyniku wypadku nabywa umiejętność słyszenia myśli kobiet. To dar czy przekleństwo? Początkowo wydaje się, że wynikają z owego faktu wyłącznie pozytywy. Nowa umiejętność pomaga Nickowi w walce o kobiece serca, a także o pozycję w firmie. Rychło jednak przekona się, że nowa sytuacja ma też ciemne strony. Ponownie historia z morałem, w której historia zakochanych to jedno, ale liczy się też przekaz dotyczący uczciwości i szczerości. Warto obejrzeć!

„Rzymskie wakacje” (1953)

Komedia romantyczna Williama Wylera z Gregorym Peckiem i Audrey Hepburn w rolach głównych. Słynna Audrey wcieliła się tu w księżniczkę, która postanawia zrobić sobie wolne od dworskich obowiązków i spędzić zwyczajny dzień w Rzymie. Towarzyszy jej pewien dziennikarz, który zna plany księżniczki. Prosta lecz pełna uroku historia i pierwszorzędne wykonanie. Za swoją rolę Hepburn otrzymała Oscara, a sam tytuł po dziś dzień uznawany jest za jeden z najlepszych i najśmieszniejszych filmów romantycznych w dziejach.

„Ich noce” (1934)

Przenosimy się jeszcze dalej w przeszłość, aż do lat trzydziestych, bo wtedy miał premierę ten tytuł. W tym filmie Franka Capry główne role zagrali Clark Gable (znany z „Przeminęło z wiatrem”) oraz Claudette Colbert. Oto historia cynicznego dziennikarza i córki pewnego milionera, którzy odbywają wspólną podróż do Nowego Jorku. Między obojgiem z wolna zaczyna się rodzić uczucie. Szereg szalonych perypetii, wciągająca historia i bohaterowie których nie sposób nie polubić – to zalety tego tytułu.

Doceniła je swego czasu Amerykańska Akademia Filmowa, przyznając „Ich nocom” pięć Oscarów w pięciu najważniejszych kategoriach – za film, reżyserię, scenariusz i dwie główne role. Co ciekawe, tylko dwa inne filmy w historii kina dokonały podobnej sztuki, a były to „Lot nad kukułczym gniazdem” i „Milczenie owiec”.

Najlepsze komedie romantyczne – podsumowanie

Któż by się spodziewał, że wśród komedii romantycznych można znaleźć tak wiele cenionych tytułów, w których występowały prawdziwe gwiazdy kina. Gatunek ten często jest niedoceniany z uwagi na ogrom średniej jakości tytułów, jednak przynosi prawdziwe perełki. Sięgnięcie po którąś z nich z pewnością nie przyniesie zawodu. Włącz Netflix i ciesz się dobrym kinem.  

Archiwum: kwiecień 2024